Istnienie przekonanie, że bycie z drugim człowiekiem oznacza, że tracę siebie. Że bycie z drugim człowiekiem to ciągłe kompromisy i użeranie się. Pisałam już o tym w kontekście wolności, tym razem poruszę temat siły.
I tak jak wolność to prawo do zmiany zdania, tak siła wyraża się poprzez: chcę to robię, nie chcę nie robię i siła się z tego nie tłumaczy, ale też akceptuje konsekwencje. Czyli nie ma takiej rzeczy na Ziemi, której nie możesz robić, możesz na przykład drażnić tygrysa, tylko jeśli Cię podrapie to siła nie ma pretensji ani do niego ani do siebie.
Siła nie jest miła, siła jest stanowcza, więc jeśli chcesz w tej chwili oglądać telewizję, a partner Ci w tym przeszkadza to możesz stanowczym tonem dać mu do zrozumienia, że ma Ci teraz dać spokój. Podniesienie głosu już nie jest siłą, siła wyraża się stanowczo, ale bez agresji.
Prawdziwa siła wyraża się z serca, więc wie i rozumie ziemskie prawa, dlatego jeśli jesteś w sile rozumiesz, że nic w domu samo się nie robi i dzielisz obowiązki domowe po partnersku oraz rozumiesz, że partner nie jest meblem czy służącym więc jeśli na przykład zapraszasz swoich gości to uzgadniasz to z partnerem i dogadujesz się z nim w tym zakresie, a nie stawiasz go przed faktem dokonanym i jeszcze wymagasz, by się tym cieszył i pomagał Ci ich ugościć.
W partnerstwie nie ma słowa kompromis tylko siła i wolność oraz świadomość istnienia drugiego człowieka w Twojej przestrzeni. Więc jeśli już te obowiązki są podzielone to nie ingerujesz jak i kiedy partner je wykonuje, nawet jeśli je zaniedba. Tym jest siła, że mówi: możesz zaniedbać, ale teraz załatw sprawę. Siła się nie obraża, nie ma pretensji, nie ucieka w “jak ja to się poświęcam”, nie wyręcza innych. Więc jeśli partner nie zapłacił za prąd i go wyłączyli to po prostu ma to teraz załatwić, a Twoja siła mówi – nawet jeśli teraz czuję się bezradny, bo nie ma prądu i nie mogę robić tego, co chcę, to nadal nie mam pretensji do partnera.