Przebudzenie
Uwielbiam w mojej pracy moment, kiedy osoba – którą mozolnie miesiącami prowadzę przez meandry świadomości – któregoś dnia stwierdza: “Czyli wszystko sobie sami robimy? Cierpienie wynika z tego, w jaki sposób siebie sam traktuję?”. Wczoraj mogłam znowu tego doświadczyć i zawsze mnie to porusza.
Dlaczego to jest ważne, żeby dotrzeć do tego miejsca w świadomości?
Dlatego, że wierząc, że to co nas spotyka to wina Boga, Wszechświata, innych ludzi, rodziców, społeczeństwa itp sprawia, że
- albo walczy się, buntuje, sprzeciwia rzeczywistości i traci się na to czas i energię
- albo wchodzi się w rezygnację typu: tak musi być, trzeba się z tym pogodzić, że życie daje w pupę.
W momencie, kiedy ktoś uświadamia sobie, że to wszystko są jego wybory zaczyna widzieć światełko w tunelu. Zaczyna widzieć, że może kiedyś zacząć wybierać inaczej, zacząć inaczej siebie traktować. Co oznacza wyjście z iluzji cierpienia i korzystanie z wszystkiego, co życie oferuje.
Nie przychodzi to od razu, ale czas mozolnego dochodzenia do tego miejsca sprawia, że taka osoba przestaje się bać tego, że jest w procesie, że wszystko na Ziemi wymaga czasu. Ale zawsze go mamy, jeśli potrafimy go sobie dać.